Chevron kontra Żurawlów: proces w hrubieszowskim sądzie trwa

Na drugiej rozprawie przed hrubieszowskim sądem na pytania odpowiadali świadkowie powołani przez Chevron. Wśród zeznających znaleźli się dwaj specjaliści do spraw bezpieczeństwa zatrudnieni w firmie, inżynier budownictwa również pracujący dla koncernu, kamerzysta, który nagrywał w Żurawlowie przebieg zdarzeń na zlecenie firmy i negocjatorka policyjna, która 3 czerwca (od red. pierwszego dnia protestu) przyjechała do Żurawlowa rozmawiać ze stronami.

Świadkowie pracujący dla Chevronu zeznali, że protestujący uniemożliwili im na początku czerwca postawienie płotu na wydzierżawionej działce, a wcześniej, prowadzenie prac związanych z wytyczeniem jej granic: - Wyrywali słupki graniczne, nie pozwalali zdjąć z samochodu materiałów na budowę płotu - to tylko niektóre z lżejszych zarzutów pracowników firmy.

Jeden ze świadków pokusił się też o opinię, że protest w Żurawlowie jest prowokowany jedynie przez kilka osób, które wykorzystują innych mieszkańców wioski w swojej walce. Te słowa wzbudziły spore emocje wśród obecnych na sali pozwanych: - Zapewniam Pana, że nikt nami nie steruje - mówiła jedna z bezpośrednio zainteresowanych mieszkanek Żurawlowa.

Przesłuchania trwały ponad pięć godzin. Protestujących reprezentuje adwokat Anna Cymborska-Dudek a Chevron Arkadiusz Korzeniewski. W sprawie miał być przesłuchany też świadek z firmy ochroniarskiej BSI pracującej dla Chevronu, ale pod koniec rozprawy adwokat strony pozywającej wycofał wniosek o jego przesłuchanie. W odpowiedzi na to o przesłuchanie świadka wystąpiła adwokat protestujących. Sąd na razie nie podjął decyzji.

Chevron kontra Żurawlów - proces trwa

Jakim aspektom sprawy przygląda się sąd? Sprawa dotyczy "ochrony posiadania", zatem Chevron musi wykazać, że faktycznie posiada działkę w Żurawlowie. Jeśli sąd stwierdzi, że Chevron ma działkę, w dalszej kolejności sprawdzone zostałoby, czy protestujący naruszyli prawa firmy wynikające właśnie z owego posiadania.